Po ostatnim szkoleniu poprowadzonym zdalnie… z mojego kampera, jeden z uczestników spytał: jak to technicznie ogarnąć? Jak zapewnić sobie zasięg 5G na plaży, albo obraz Full HD podczas prowadzenia Teamsowego spotkania z górskiej przełęczy ?

Dziś więc nie o zarządzaniu zdalnym z perspektywy lidera – lecz kilka wakacyjnych, technicznych wyjaśnień dla rosnącej rzeczy cyfrowych nomadów i miłośników VanLife.

„Czy mogę zaparkować kampera w albańskiej wsi i stamtąd zarządzać zdalnie, mając koszty życia niższe niż w kraju?” – spytał uczestnik szkolenia. Jasne. Pod warunkiem, że nie będziesz bazować na lokalnym wi-fi (będzie zbyt wolne, zbyt niebezpieczne i zbyt niestabilne), tylko komórkowym hotspocie. I pod warunkiem, że znajdziesz miejsce kempingowe z dobrym widokiem na… maszt przekaźnikowy BTS.

No to po kolei (uprzedzam że będzie technicznie…) Lokalna sieć komórkowa ma już na pewno nadajniki 4G, gdzie download oscyluje wokół 100mb, a upload – koło 30. Wystarczy więc włączyć hotpspot w komórce… No niezupełnie. Otóż 4G zagwarantuje Ci odpowiednią szybkość, jeśli jesteś relatywnie blisko nadajnika (w mieście to max kilometr) a twój telefon „widzi” antenę (jeśli jest ona na wschód od budynku, a Ty masz okna na zachód – będzie znacznie gorzej). Co więc pozostaje? Najpierw przejrzyj mapy zasiegów sieci w serwisie nperf.com (szukasz miejsca oznaczonego czerwony kolorem zasięgu – 4G+, absolutnie minimum to pomarańczowe 4G). Potem pospaceruj z komórką i mierz transfer (np. za pomocą speedtest.pl). Dopiero na tej podstawie podejmuj decyzje, na którym kempingu albo przy której plaży zaparkować kampera (w wyszukaniu darmowych miejscówek z legalnym parkowaniem vana lub przyczepy pomoże Ci aplikacja Park4night) .

Pamiętaj: rób speed-testy, tam gdzie widzisz maszty lub anteny BTS. Mogą to być wolnostojące obiekty, albo anteny na dachach.

Licz się z faktem, że nie każdy maszt ma już antenę 4G, więc trzeba sprawdzić kilka do kilkunastu lokalizacji. Gdy trafisz na download i upload lepszy niż 30mb (lepiej mieć zapas w stosunku do potrzeb) oraz ping poniżej 100ms – możesz tu zaparkować vana.

Tu uwaga – pojedynczy test na speetest.pl „zjada” 100mb (kilkanaście testów i możesz pozbyć się gratisowego pakietu transferu). Dlatego albo kup lokalną kartę (unikniesz roamingu danych a za 1GB transferu zapłacisz średnio 4zł) albo dokup (np. przez infolinie) optymalne dla siebie „paczki danych”. Ja w polskim T-Mobile kupuję paczki po 3gb roamingu za 45zł. Bez lokalnej karty SIM, dzień prowadzenia szkolenia (ok 12-15gb przy 8h spotkań na Teams) kosztowałby mnie 225zł.

Zanim jednak zaczniesz testy, sprawdź dwie kwestie. Po pierwsze, ograniczenia mogą wynikać z Twojej komórki. Nasze starsze telefony – Galaxy S7 i jego młodszy brat S8 – w tym samym miejscu pokazują zawsze różne wyniki. S8 ma nowocześniejszą antenę, więc to jego wykorzystujemy jako hotspot na szkoleniach.

Po drugie – w ustawieniach telefonu, w zakładce „sieci komórkowe” (dla Androida) przejdź do ręcznego wybierania sieci. Przykładowo, w Hiszpanii mój telefon automatycznie domyślnie wybiera Orange – ale ta sieć ma wolny internet (nie wiem czy to kwestia anten czy ograniczeń w umowach roamingowych). Wystarczyło przełączyć się na Movistar (ręcznie wybrać sieć preferowaną), by internet zaczął choć od 3 do 7 razy szybciej.

Skoro już zrobiłeś rekonesans i wiesz gdzie chcesz zamieszkać, to jeszcze na koniec zaopatrz się w dłuuugi kabel USB łączący telefon z komputerem. Mój ma 3 metry i jest na styk. Dlaczego? Dzięki niemu mogę cały dzieł ładowac telefon z laptopa, jednocześnie mając tzw. hotspot USB – szybszy stabilniejszy od hotspota wi-fi. A 3m to akurat tyle bym mógł wystawić telefon na wysoki dach samochodu (lepszy zasięg)

A co, jeśli nie chcesz by uczestnicy widzieli że pracujesz w kamperze? Jak zapewnić w aucie takie doświetlenie, tło i dźwięki jak w domu? Ponieważ sam prowadzę zdalnie komercyjne szkolenia – musiałem zadbać o jakość obrazu i dźwięku w moim pojeździe. Studio powstało w bardzo banalny sposób. Za swoimi plecami pod sufitem powiesiłem drążek, na którym przewieszam szary elegancki koc – zastępuje mi on „ściankę”, robi za eleganckie tło i oddziela miejsce pracy od części domowej, gdzie mogą się dziać inne rzeczy. Kluczowa zaleta: sprawia że do kamery nie dostają się przypadkowe refleksy światła słonecznego (przez szyby samochodowe).

Do tego duże słuchawki próżniowe – odcinam się od lokalnych dźwięków a mikrofon mam przy samej twarzy. I na koniec – kilka turystycznych lampek z Decathlonu. Dają równomierne, ciepłe i miękkie światło odpowiednio doświetlające mi twarz (bo LEDa z campera jest ostra i ma zimną barwę). Ważne, bo często szkol po zmroku lub przed świtem (gdy mam uczestników z Indii lub USA – różnica czasu).

Jeśli nie liczyć słuchawek (już je miałem) – to lampki, drążek i koc – kosztowały mnie ok. 200zł. Jak widać, kamperowe studio można wyposażyć niewielkim kosztem…

5/5 - (2 votes)